piątek, 7 maja 2021

Rozdział XX (Nadia Ziółkowska)

 - Mamo, mamo, musimy iść powstrzymać Szymusia, aby przestał zmieniać wszystkich w                        doniczki - powiedziałam.

- To prawda - powiedziała mama.

- Proszę pani, a może pani wie, gdzie znajduje się Szymuś? -  zapytałam mamę Stasia.

- Nie wiem, ale ostatnio widziałam go w zaczarowanym ogrodzie, mogę was tam zaprowadzić, to niedaleko stąd...

- Dobrze - odpowiedziałam.

- Chodźmy więc - rzekła mama i Gloria.

     Po kilku minutach dotarłyśmy na miejsce, lecz była tam zamknięta brama.

- To tutaj, jednak musicie sobie poradzić z otwarciem tej bramy - powiedziała mama Stasia.

- Dziękujemy za pomoc - odpowiedziała mama.

- Chodźmy mamo, musimy tam wejść jak najszybciej - rzekłam.

     Brama do ogrodu była zamknięta, jedynie odpowiedni klucz do niej był potrzebny

- Musimy szybko odnaleźć odpowiedni klucz do bramy ogrodu? - powiedziałam.

- Tak, ale gdzie on może być? - zapytała mama.

- Niestety nie wiem, jednak możemy poszukać gdzieś przy wejściu.

- Dobrze, zabierajmy się więc do szukania... - rzekła Gloria.

     Raz, dwa, trzy i musimy go odszukać. Po kilkunastu minutach poszukiwań okazało się, iż na bramie znajduje się szkatułka, w której prawdopodobnie jest klucz do bramy ogrodu. 

- Musimy jakoś wejść na bramę i zdjąć szkatułkę - zagadałam.

- Tak, tylko jak to zrobić? To jest dość wysoko - powiedziała mama.

- Możemy ułożyć specjalne schodki z owoców, które spadły z drzew - powiedziałam.

- Świetny pomysł, zabierajmy się do pracy!

       Mniej więcej po 30 minutach miałyśmy gotowe schodki, które zbudowały z różnych owoców znajdujących się pod ich nogami. Pierwsza weszłam ja, aby wziąć szkatułkę.

- Mamo, Glorio, mam ją!

- Ostrożnie zejdź i podaj mi szkatułkę - powiedziała mama.

       Podałam mamie pudełeczko, w którym powinien znajdować się klucz do bramy.  Mama delikatnie je otworzyła i wyjęła duży klucz w kolorze złotym.

- Spróbuj otworzyć bramę, Luno.

- Dobrze, już to robię!

      Po przekręceniu klucza, drzwi do bramy otworzyły się i ukazał się im przepiękny, zaczarowany ogród. Zaczęły szukać tam Szymusia. Po jakimś czasie udało się go zobaczyć przy kwiatach w kolorowych donicach.

- Szymuś, powiedz nam czemu zamieniałeś wszystkich w doniczki? - zapytała mama.

- Ponieważ bardzo je lubię i chciałem mieć ich różne rodzaje i kolory - powiedział Szymon.

- Oj, nawet nie wiesz, ile przez to było zamieszania - rzekła mama.

- Domyśliłem się mamo, przepraszam - powiedział Szymon i przeprosił mamę.

- Mam, nadzieje, że to się więcej nie powtórzy.

- Tak, obiecuję wam! - powiedział Szymon.

      Bardzo się ucieszyłyśmy, że znalazłyśmy Szymusia, który pielęgnował kwiatki w pięknych donicach w zaczarowanym ogrodzie. Jeszcze jakiś czas spędziliśmy tam razem, ciesząc się, że możemy być w tak pięknym miejscu, jakim jest zaczarowany ogród.

      Już nigdy więcej nie zdarzyło się, aby ktoś zamieniał kogoś w doniczki...chyba, że w coś innego...

 

KONIEC

czwartek, 22 kwietnia 2021

Rozdział XIX (Jakub Wiśniewski)

 - Chodźmy do lasu magicznych gołębi.

      Wszyscy ruszyliśmy za Stasiem. Gdy dotarliśmy na miejsce, Stasiu powiedział do nas, że musimy złożyć „gołębią przysięgę”.

- Ok. A jaka to jest przysięga? – zapytałam.

- Musicie obiecać, że nigdy nie okłamiecie mieszkańców magicznego gołębiego lasu, bo to jest miejsce szczere  i dobre.

- Luna? Przysięgasz?

- Gloria? Przysięgasz?

- Mamo Luny? Przysięgasz?

      Wszyscy zgodnie złożyliśmy przysięgę.

- Chodźcie za mną, zaprowadzę was do mojego domu - powiedział Stasiu.

 PO KILKU CHWILCH….

 - Mamo i tato, przyprowadziłem gości, którzy proszą o odczarowanie.

    Mama i tata Stasia zapytali się, co się stało.

- Szymuś zmienił moją mamę i koleżankę w doniczkę.

- Mam zwrócić im ich postać? - zapytała mama Stasia.

- Tak. Poproszę - powiedziałam.

- Jeśli chcecie, abym was odczarowała, musicie znaleźć zaklęcie w świecie rowerów. Przeniosę was teraz do świata rowerów. Staś będzie tam przy was czuwał i dawał wam zadania. Na końcu przygody dostaniecie zaklęcie, z którym wrócicie do mnie. Ja was odczaruję.

      Na miejscu Staś dał mi pięć zadań do wykonania.

- Pierwsze zadanie, Luno. Musisz pokonać pump track rowerem przystosowanym do takiej jazdy.

- Dobrze - powiedziałam.

- No to w drogę, droga Luno.

   Pokonałam pierwszy, drugi i trzeci  zakręt, aż się zgubiłam podczas jazdy w liczeniu zakrętów.

- Zadanie ukończone - powiedział Stasiu.

- Ale była jazda – westchnęłam.

- Drugie zadanie. Musisz pokonać tor down hilowy  kolejny raz rowerem przystosowanym do takiej jazdy.

- Zadanie trzecie. Powiedz, ile masz przerzutek w tym rowerze, na którym przed chwilą jeździłaś.

- Zadanie czwarte. Pojedź bez trzymania kierownicy przez ten tor.

- Zadanie piąte. Przejedź cały ten tor, a na końcu toru będziesz miała zaklęcie.

    Tam mijały zadania za zadaniami. Wykonywałam bezbłędnie. Wreszcie….

- Mam zaklęcie! Schowam je do kieszeni, żeby się nie zgubiło.

- Zadania wykonane. Każde poszło tobie wyśmienicie – podsumował mój trud Staś.

- Przygoda ta nie sprawiła mi większej trudności. Raz prawie się wywróciłam. Ale i tak było fajnie. No ale koniec tego gadania, chodźmy do twoich rodziców, Stasiu.

- Już was przenoszę do moich rodziców.

……………………………………………………………………………………………………………. - Jesteśmy, mamy zaklęcie. Proszę, niech pani nas odczaruje - powiedziałam.

- Pokaż mi to. HAGUNUS MACIATA ŚCIĄGANIA ZAKLĘĆ NADSZEDŁ CZAS.

……………………………………………………………………………………………………………

- Jak dobrze jest być znowu człowiekiem - powiedziały mama i Gloria.

- Musimy iść szukać Szymusia, aby go powstrzymać.

- A tak ogólnie dziękujemy za pomoc w przemienieniu nas, ahoj przygodo.

piątek, 26 marca 2021

Rozdział XVIII (Antoni Matela)

     Szłam tak przez prawie dwie godziny, bo mama i Gloria były strasznie ciężkie. Nagle zobaczyłam gołębia Stasia, który mnie szukał. Szybko schowałam się w krzakach i wyjęłam miecz. Chciałam zaatakować, gdy nagle Stasiu powiedział:

- Luno, czemu wyjęłaś ten miecz, przecież to ja, Staś.   

- Czekaj, nic nie rozumiem, przecież przed chwilą chciałeś nas zmienić w doniczki.

- Hmmmm... to ciekawe… już wiem, to był mój młodszy brat Szymuś, który ciągle się pode mnie podszywa, strasznie lubi doniczki, więc ciągle wszystko i wszystkich zamienia w doniczki .

Nagle wszystko mi się rozjaśniło: 

- Już wszystko rozumiem, to wszystko przez twego brata, to on nasłał na mnie wiewiórkę i to przez niego Parker mnie nie lubi i gdyby nie on, ta dziewczynka byłaby z rodziną. Musimy go powstrzymać zanim wszystko zamieni w doniczki.

- Szybko, musimy się spieszyć - powiedziała mama.

- A Stasiu odczarujesz mnie i Glorię?

- Tak, ale musimy iść do mojego domu, bo tylko moi rodzice umieją odczarować zamienione osoby. Chodźcie, musimy iść do lasu magicznych gołębi.

wtorek, 16 marca 2021

Rozdział XVII (Maciej Gryciuk)

     Okazało się, że gołąb Stasiu chce powiedzieć,  żeby pokazać Hagridowi nasze kryształy i odleciał.  Powiedziałam gajowemu, że my mamy te kryształy. Jak je  pokazałyśmy Hagridowi, on podszedł do swojej kanapy i kliknął jakiś przycisk. Po chwili spadła na nas klatka.

 - Gołąb Stasiu mnie  okłamał!!!!!!! – krzyknęłam.

- Co ci powiedział ? - spytała mama.

- Żeby pokazać  kryształy Hagridowi – odpowiedziałam.

- Teraz zostaniecie tu na zawsze, muchahahaha!!! - krzyczy Hagrid.

      Lecz zapomniał, że uwięził królową tej puszczy. Jak Gajowy poszedł nazbierać owoce, wtedy Gloria zagwizdała i wtedy coś nagle mignęło za oknem. Nagle drzwi zostały zdemolowane przez velociraptory.

- Przecież dinozaury wyginęły 65 milionów lat temu?!!! – krzyknęłam.

- Chyba zapomniałaś że to magiczna kraina - powiedziała mama.

       Velociraptory zaczęły rozrywać klatkę, ale nic to nie dawało. Dinozaury zaczęły wydawać jakieś dziwne dźwięki. Po chwili ziemia zaczęła drżeć, nagle dach się otworzył i wtedy wychyliła się jakaś ogromna głowa. To jest brachiozaur! Zdeptał on częściowo klatkę i wyszliśmy z domu Gajowego .

- Mamo,  jak myślisz czy gołąb Stasiu jest zły? - pytałam się.

- Na pewno mu się coś pomyliło.

- Oby.

    Po chwili gołąb Stasiu przyleciał.

- Może pierwsza pułapka była łatwa, ale szykujcie się na drugą pułapkę - powiedział złowieszczo.

-  Upiekę cię na obiad, podam cię w menu jako pieczony gołąbek!!!! – powiedziałam, żeby wystraszyć  gołębia Stasia.

- Miałaś racje Luna, gołąb Stasiu jest zły - powiedziała Gloria.

- Upieczemy go na grillu czy na patelni? A może nad ogniskiem – dopytywała się mama.

Gołąb Stasiu nagle przyleciał z różdżką i zamienił Glorię w doniczkę, mówiąc:

- Jeśli nie chcenie być doniczką, to radzę wam się mnie słuchać! Bo inaczej będziecie doniczką do mojej kolekcji, jasne?!!

- Hahahahahahahahahahahahahahahahaha!!!!!!!! - śmiałyśmy się z mamą na cały głos.

- Co was tak śmieszy?!!!!?

- Po prostu ni ema nic śmieszniejszego od gołębia, który zbiera doniczki.

      Po chwili zły Stasiu zamienił mamę i Sonię w doniczki. Zamilkłam.

- Teraz  idziesz ze mną, jasne?

- Nie - powiedziałam z mieczem w ręce i poważną miną (jak w filmach).

     I zaczęłam atakować Gołębia Stasia. Tak zaczęła się Bitwa. Po chwili przybiegły velociraptory i rozszarpały Gołębia Stasia, a przynajmniej jego skrzydła, bo Gołąb Stasiu uciekł do dziupli.

- Dopóki gołąb Stasiu żyje, pozostaniecie niestety doniczkami,  ale Alex mi pomoże.

Poszliśmy dalej z Alexem,  a nasze doniczki czyli moją rodzine i Glorię zabraliśmy z sobą.

wtorek, 9 marca 2021

Rozdział XVI (Julia Frąckowiak)

     Gołąb Stasiu zbliżył się i uważnie nas obserwując radośnie przemówił:

- Jesteście już bardzo blisko odnalezienia zaginionej dziewczynki.

- Czy jesteś tego pewien?- zapytałam, tracąc powoli nadzieję na pomyślne zakończenie naszej wędrówki.

- Wasza towarzyszka Gloria nie pojawiła się na waszej drodze przypadkowo, przy jej pomocy opuścicie zaczarowany las, jednak wcześniej udacie się do gajowego Hagrida, on pokieruje was dalej. Gloria będzie waszą przewodniczką  po lesie, z jej pomocą odszukacie gajowego.  Wkrótce się zobaczymy - powiedział gołąb i niespodziewanie odleciał.

     Gloria nie wyglądała na zaskoczoną, zupełnie jakby spodziewała się takiego obrotu zdarzeń. Ruszyłyśmy zatem w drogę, bowiem chciałyśmy zdążyć jeszcze przed zmierzchem. Gloria prowadziła nas leśną ścieżką w kierunku powoli zachodzącego już słońca

- Glorio, kim jest Hagrid? - zapytała mama z ciekawości.

- Hagrid jest postacią niezwykłą i magiczną, pełni rolę gajowego w zaczarowanym lesie, troszczy się o wszystkich mieszkańców tego lasu, pełni funkcję strażnika. Kochają go i rozumieją wszystkie zwierzęta.

     Dalej szłyśmy w milczeniu, zastanawiając się, kim tak naprawdę jest ta niezwykła postać i jaką rolę odegra w poszukiwaniu zaginionej dziewczynki. Byłyśmy już zmęczone długą wędrówką, tylko Alex miał jeszcze sporo energii, zupełnie jakby czuł, że jesteśmy już blisko gajowego. Powoli zapadała ciemność, rozum podpowiadał mi, aby zatrzymać się, jednak Gloria powstrzymała mnie od tego zamiaru, mówiąc, że chatka Hagrida jest już bardzo blisko, tuż za najbliższymi drzewami.

     Z oddali można było dostrzec zapalone światło w porośniętym bujną roślinnością domu.

Zbliżyłyśmy się do okna, ujrzałyśmy zapaloną lampę na stole. Do pomieszczenia weszła  wysoka, przygarbiona postać z bujną, długą brodą. Zatrzymał się przed dymiącą lampą, wokół której krążył rudy kocur z błyszczącymi oczami. Hagrid oparł się o kamienną ścianę i przyglądał się książce, która leżała obok lampy. Nagle Alex zaczął niepodziewanie głośno szczekać i merdać ogonem, zdradzając tym samym naszą obecność.

     Gloria głośno zapukała do drzwi, w których od razu pojawiła się ogromna postać gajowego

- Kim jesteście? Co was do mnie sprowadza?- zapytał zaskoczony Hagrid.

- Witaj Hagridzie- zaczęła rozmowę Gloria - Jestem królową puszczy, przyprowadziłam moje towarzyszki, które szukają zaginionej dziewczyny, przysyła nas do ciebie gołąb Stasiu.

      Hagrid otworzył drzwi swojej chatki i zaprosił nas do środka, zupełnie jakby spodziewał się naszej wizyty. Wewnątrz pomieszczenia moją uwagę od razu zwrócił obraz na ścianie przedstawiający nasze kryształy. Czułam, że rozwiązanie naszej zagadki jest już blisko i że gajowy odegra ważną rolę w poszukiwaniu  zaginionej dziewczynki.

 -Hagridzie, co przedstawia ten obraz? – zapytałam.

- Są to magiczne kryształy, które połączone ze sobą mają niewyobrażalnie wielką i potężną moc. Tylko człowiek o dobrym sercu jest w stanie skorzystać z ich magicznej mocy.

   Spojrzałam na mamę i zrozumiałam, że to jest moment, aby pokazać nasze kryształy gajowemu, on z pewnością będzie wiedział, co mamy z nimi zrobić. W tym samym czasie do okna chatki gajowego zapukał swoim dziobem gołąb Stasiu. Czułam, że ma nam coś bardzo ważnego do przekazania, i że jesteśmy już bardzo blisko odnalezienia zaginionej dziewczynki….  .

czwartek, 4 marca 2021

Rozdział XVI (Mikołaj Dehmel)

 Szczelina rozszerzała się coraz bardziej, jakby jaskinia.

- Idziemy tam? - zapytała mama.

- Nie wiem, trochę się boję – odpowiedziałam.

- Słyszysz, jakie dziwne dźwięki dochodzą z tej szczeliny? - zapytała mama.

- Tak - odpowiedziałam ze strachem.

- Idziemy!!!! - zakomenderowała mama.

   W szczelinie było ciemno i na dodatek pełno pajęczyn. Niestety ani mama, ani też Luna nie przepadały za takimi miejscami, świat robaków i pająków to nie było to, co w życiu lubią najbardziej, wręcz przeciwnie – nie znosiły tego! Nawet Alex swoim zachowaniem dał znać, że nie chce iść w ciemną, nieznaną otchłań. Pies lekko szczeknął na widok stworzeń.

- Hahaha! - zaśmiała się złowieszczo tarantula.

- Ty wstrętna, obrzydliwa pajęczyco jak mogłaś!? - krzyknęłam.

- Mogłaś się tego po mnie spodziewać, przewidzieć, ale ty naiwna, dobra duszyczko, zaufałaś mi całkowicie.... Hahahaha - odpowiedziała z uśmiechem tarantula.

   Dziewczyny dzielnie pokonywały stare pajęczyny, Alex głośno szczekał, co powodowało, że wszystkie stworzenia w szybkim tempie uciekały, jak najdalej od nich. Dzięki temu czuły się bezpieczniej. W pewnym momencie zauważyły kryształ. Czym prędzej pobiegły po niego. Tarantula zawróciła do swoich dziur, myśląc, że poszukiwacze już stamtąd nie wyjdą.

- AAAAAA! - wystraszyła się mama.

- Co się dzieje- zapytałam szybko.

- Tam jest robal wielki jak ptak! Dwa razy większy od pieska, na pewno się go nie przestraszy - odpowiedziała ze zrezygnowaniem w głosie mama.

- Idziemy dalej, nie mamy wyboru – powiedziałam.

- No dobrze -  odpowiedziała niepewnie mama.

- Poszukaj dużego kijka - zwróciła się do mnie.

- Dobrze- odpowiedziałam.

    Zaczęłam się nerwowo rozglądać, nagle zauważyłam, że już go tam nie ma.

- Mamo!!!!  już go nie ma, poszedł sobie! - krzyknęłam uradowana.

- AAAAAAAAAllleeeee on siedzi na mojej głowie! - z przerażeniem pisnęła mama.

- O jaaaaa..... coooo robić!?????? - zapytałam.

   Okazało się, że nic nie musiały robić, tak po prostu nic. Ogromny i obrzydliwy ze starości robal nie był zainteresowany ich towarzystwem. Myślał chyba, że włosy mamy nadają się na gniazdo, w którym mógłby zamieszkać. Jednak szybko zrezygnował, zapach był mu zupełnie obcy i nie kojarzył się z zapachem starej, zaśniedziałej jaskini. Zeskoczył wprawnym ruchem i nie oglądając się za siebie, oddalił się w przeciwną stronę.

    Dziewczyny zabrały leżący na ziemi kryształ i dokładnie w taki sam sposób jak weszły - opuściły szczelinę skalną. Na zewnątrz czekał na nich gołąb Stasiu. Opowiedziały krótko, co się wydarzyło. Stasiu dał im kolejne wskazówki.

poniedziałek, 22 lutego 2021

Rozdział XV (Ksawery Dehmel)

      Szłyśmy już tak dwie godziny, aż w końcu zobaczyłyśmy duże wrota. Podleciał do nas gołąb Stasiu i powiedział:

- Żeby otworzyć te wrota, trzeba odpowiedzieć na pytanie!

- Znowu pytanie! - krzyknęłam.

- Nie marudź - powiedziała mama.

- Zadam już to pytanie - powiedział Stasiu.

Gołąb Stasiu zaczął mówić pytanie:

- Nie pije, chodzi, nie ma nóg i jest gorące? - zapytał Stasiu.

- Wiem! Ogień! - krzyknęłam.

- To dobra odpowiedź! - krzyknął Stasiu.

      Po chwili otworzyły się wrota i weszłyśmy do środka. Było tam pełno kolorowych jaszczurek i robaków. Alex szczeknął na jedną z jaszczurek.

- Mamo co jest tam w kącie? -zapytałam.

- O nie! To czarna tarantula! -  wykrzyknęła mama.

- To co teraz robimy?!  - zapytałam przerażona.

- Nie wiem! Coś wymyślimy -  odpowiedziała stanowczo mama.

- Oddaj mój kryształ! - krzyknęłam, zwracając się ze złością do tarantuli.

Wtedy tarantula powiedziała:

- Najpierw odpowiedz na bardzo trudne pytanie!

- Dobrze, zrobię wszystko, tylko oddaj mój kryształ! - krzyknęłam przerażona.

Tarantula zadała dziwne pytanie:

- Czy Mieszko I był królem Polski?

- Hmmm, NIE! - wykrzyknęłam.

- Niestety, to dobra odpowiedź, znasz historię swoich przodków - powiedziała tarantula.

- To oddasz jej ten kryształ? - pyta Gloria.

- Tak, oddam – tarantula rzuciła kryształ, a ja z mamą pobiegłyśmy po niego.

    Nie spodziewałyśmy się, że tarantula wcale nie była taka szczera i uczciwa. Zadanie wydawało się zbyt proste i niestety nie myliłam się. Kryształ poturlał się daleko, tak daleko, że nie byłyśmy go w stanie dojrzeć.  Okazało się, że wpadł w głęboką szczelinę, którą zamieszkiwały dziwne zwierzątka.