- Mamo, mamo, musimy iść powstrzymać Szymusia, aby przestał zmieniać wszystkich w doniczki - powiedziałam.
- To prawda - powiedziała mama.
- Proszę pani, a może pani wie, gdzie znajduje się Szymuś?
- zapytałam mamę Stasia.
- Nie wiem, ale ostatnio widziałam go w zaczarowanym
ogrodzie, mogę was tam zaprowadzić, to niedaleko stąd...
- Dobrze - odpowiedziałam.
- Chodźmy więc - rzekła mama i Gloria.
Po kilku minutach
dotarłyśmy na miejsce, lecz była tam zamknięta brama.
- To tutaj, jednak musicie sobie poradzić z otwarciem tej
bramy - powiedziała mama Stasia.
- Dziękujemy za pomoc - odpowiedziała mama.
- Chodźmy mamo, musimy tam wejść jak najszybciej - rzekłam.
Brama do ogrodu
była zamknięta, jedynie odpowiedni klucz do niej był potrzebny
- Musimy szybko odnaleźć odpowiedni klucz do bramy ogrodu? -
powiedziałam.
- Tak, ale gdzie on może być? - zapytała mama.
- Niestety nie wiem, jednak możemy poszukać gdzieś przy
wejściu.
- Dobrze, zabierajmy się więc do szukania... - rzekła Gloria.
Raz, dwa, trzy i
musimy go odszukać. Po kilkunastu minutach poszukiwań okazało się, iż na bramie
znajduje się szkatułka, w której prawdopodobnie jest klucz do bramy
ogrodu.
- Musimy jakoś wejść na bramę i zdjąć szkatułkę - zagadałam.
- Tak, tylko jak to zrobić? To jest dość wysoko - powiedziała
mama.
- Możemy ułożyć specjalne schodki z owoców, które spadły z
drzew - powiedziałam.
- Świetny pomysł, zabierajmy się do pracy!
Mniej więcej po
30 minutach miałyśmy gotowe schodki, które zbudowały z różnych owoców
znajdujących się pod ich nogami. Pierwsza weszłam ja, aby wziąć szkatułkę.
- Mamo, Glorio, mam ją!
- Ostrożnie zejdź i podaj mi szkatułkę - powiedziała mama.
Podałam mamie
pudełeczko, w którym powinien znajdować się klucz do bramy. Mama delikatnie je otworzyła i wyjęła duży
klucz w kolorze złotym.
- Spróbuj otworzyć bramę, Luno.
- Dobrze, już to robię!
Po przekręceniu
klucza, drzwi do bramy otworzyły się i ukazał się im przepiękny, zaczarowany
ogród. Zaczęły szukać tam Szymusia. Po jakimś czasie udało się go zobaczyć przy
kwiatach w kolorowych donicach.
- Szymuś, powiedz nam czemu zamieniałeś wszystkich w
doniczki? - zapytała mama.
- Ponieważ bardzo je lubię i chciałem mieć ich różne rodzaje
i kolory - powiedział Szymon.
- Oj, nawet nie wiesz, ile przez to było zamieszania - rzekła
mama.
- Domyśliłem się mamo, przepraszam - powiedział Szymon i
przeprosił mamę.
- Mam, nadzieje, że to się więcej nie powtórzy.
- Tak, obiecuję wam! - powiedział Szymon.
Bardzo się
ucieszyłyśmy, że znalazłyśmy Szymusia, który pielęgnował kwiatki w pięknych
donicach w zaczarowanym ogrodzie. Jeszcze jakiś czas spędziliśmy tam razem,
ciesząc się, że możemy być w tak pięknym miejscu, jakim jest zaczarowany ogród.
Już nigdy więcej
nie zdarzyło się, aby ktoś zamieniał kogoś w doniczki...chyba, że w coś
innego...
KONIEC