niedziela, 29 listopada 2020

Rozdział VII (Michał Drozdek)

    Gdy potarłam kryształ, byłam w domu. Zrobiłam zadania domowe. Zajęło to mi resztę czasu.

     Umyłam się, ubrałam moją piżamę z jednorożcem i poszłam spać.  Nazajutrz zjadłam śniadanie i poszłam na autobus, a tam spotkałam Paker.

- Cześć – powiedziałam.

- Cześć - odpowiedziała Parker.

    Opowiedziałam jej o mapie. Ona teraz znowu mi nie uwierzyła. Dzień w szkole mijał szybko jak zawsze. Gdy już wróciłam do domu, potarłam kryształ. Znalazłam się w dziwnej krainie, było tam dużo strumieni z sosem i ziemią z przypraw.

    Popatrzyłam na mapę i było tam napisane, że to kraina gotowania. Narysowano, że muszę przejść przez most. Więc tam poszłam i nie było tam nic, ale nagle pojawiła się lina i pojawił się pan z wojska.

    Wytłumaczył mi, że muszę zjechać z liny. Dał mi patyk z wypaczeniem i powiedział, że muszę zjechać. Bałam się, ale w końcu zjechałam. Było bardzo szybko. Sprawdzałam mapę, ale teraz nic na niej nie było i nagle pojawił się gołąb Stasiu.

Powiedział mi, że aby odzyskać rysunek mapy, muszę rozwiązać zagadkę Wielkiego Mądrego i nagle zjawił się jakiś starszy pan. Staś mi powiedział, że to starszy pan zada mi zagadkę i odfrunął.  Zapytałam się, jaka to zagadka. Dowiedziałam się, że będzie z matematyki. Mężczyzna podał działanie: 23 do potęgi 2. Trochę myślałam i odpowiedziałam 529 i to była dobra odpowiedź. Staruszek nagle zniknął. Sprawdziłam na mapie i tam wszystko znowu się pojawiło. Potarłam kryształ i wróciłam do domu. Była godzina siedemnasta i pomyślałam sobie, że jestem dobra z matmy. Poszłam spać, bo byłam bardzo zmęczona tą podróżą do krainy gotowania.

środa, 25 listopada 2020

Rozdział VI (Filip Suszek)

        W szkole zobaczyłam jakiegoś małego stwora, który miał w ręku ołówek. Zastanawiałam się, co on robi. Podeszłam bliżej i zauważyłam kartkę, na której były jakieś znaki. Nie wiedziałam, co to za znaki, więc przeniosłam się na dwór, z dala od stwora. Zastanawiam się teraz, co to były za znaki. Na pewno bardzo duże, widziałam też mały obrazek z jakimś ptakiem. Podeszłam do okna i zobaczyłam, że się przemieścił i szedł w stronę jakiegoś portalu. W końcu zauważyłam, że ten portal ma kształt tego ptaka z obrazka. Stworek wszedł do środka. Wtedy ja przybliżyłam się do tego portalu i zobaczyłam wykuty numer na portalu, zrobiłam jego zdjęcie.    Zauważyłam, że stwór wraca, więc przeniosłam się na dwór. Zabrałam kartkę, zdjęcie numeru i pobiegłam do sklepu kupić  coś do zjedzenia.

     Gdy zjadłam, przeniosłam się do lasu, a tam znalazłam  jakiś metalowy znak, na którym był numer ten sam,  co na portalu. Wcześniej w szkole zrobiłam tego zdjęcie i poszłam dalej. Kawałek dalej był na drzewie symbol ptaka, taki jak na kartce stwora. Przestraszyłam się trochę tego wszystkiego, więc poszłam w innym kierunku.   

      Przechodziłam obok samochodu mojego wujka Marka, który ma dom pod ziemią. Prawdę mówiąc, nigdy go nie widziałam, dlatego że on bardzo rzadko  wychodzi z domu. Kiedyś znalazłam list, w którym była wiadomość, że to jest mój wujek. List napisali rodzice. Nie wiem dlaczego nie powiedzieli mi tego osobiście tylko napisali. Skręciłam w stronę domu i idąc, zobaczyłam kałużę.

      Dzień  był bardzo słoneczny, więc  kałuża wydawała się  bardzo jasna. Na dnie znajdowała się blacha z wybitym numerem, takim jak na portalu. Zaciekawiła mnie ta blaszka, więc chwyciłam ją w rękę. Nagle kałuża zrobiła się brudna, drzewa czerwone, a wszystkie domy zielone. Zastanawiałam się, co się dzieje i odłożyłam blachę na miejsce.

      Wszystko było dziwne. Wtedy nagle usłyszałam jakiś głos zza krzaków, zbliżyłam się i to był ten stworek.

-  Coś ty za jedna? - zapytał się Gorem.

-  A kim ty jesteś? - zapytałam.

 - Jestem Gorem i mnie wezwałaś - powiedział Gorem. 

- A jestem człowiekiem i nie mam pojęcia, jak cię wezwałam – powiedziałam.

- A nie masz pojęcia o retkingu? - powiedział Gorem. 

- Co to retking?- zapytałam.

- Retking to taki klub, w którym wszystkie goremy dostają wiadomości o tym świecie i tej galaktyce, bo my mieszkamy w innej. W naszej galaktyce nie ma ludzi ani zwierząt.

    Nagle przyleciał gołąb Stasiu i powiedział, żeby nacisnąć kryształ i przenieść się do zagadki w sprawie dziewczynki.

- A no racja – powiedziałam - prawie zapomniałam o mapie. Gorem, później pogadamy.

   Nacisnęłam kryształ i przeniosłam się do bardzo ciemnej sali. Zapaliłam latarkę i zobaczyłam tam kulkę i tor. Pomyślałam, że muszę  ułożyć tor tak, aby kulka mogła dotrzeć do celu. Gołąb Stasiu jej pomógł. Udało się wykonać zadanie. Drzwi się otworzyły i fragment mapy leżał na półce.

- Mamy już całą mapę, udało się! - powiedział gołąb.

sobota, 14 listopada 2020

Rozdział V (Dawid Kochaniak)

     W swoim pokoju czułam się już bezpiecznie, ale byłam pod ogromnym wrażeniem Dyniowego Lasu. Nagle mama zwołała mnie na kolacje – miałam dużo szczęścia, że zdążyłam wrócić z magicznej krainy.

    Po kolacji poszłam spać, choć cały czas myślałam tylko o dziewczynce i o tym czy dam radę jej pomóc. Pierwsza część mapy była zaokrąglona jak piłka – ciekawe czy ma to związek z drugą zagadką . Znajdowały się na niej różnego koloru kreski i kropki, których na razie nie rozumiem – może kolejne mapy pomogą mi to rozwiązać. Na drugi dzień poszłam do szkoły. Po drodze spotkałam gołębia Stasia. Powiedział, że mam dotknąć magicznego kryształu.

- Dlaczego ? - spytałam .

- Bo wtedy będziesz w krainie kolejnej zagadki – powiedział.

     Dotknęłam kryształ i od razu znalazłam się w krainie, o której mówił ptak. Było tam bardzo jasno i znajdowała się tam duża biała tablica, na której miała pojawić się dla mnie zagadka. Zwróciłam też uwagę na duże, niebieskie posągi. Przedstawiały różne postacie, które przypominały pół zwierzę – pół człowieka. Nagle z jasnego pomieszczenia, zrobiła się ciemność. Wystraszyłam się, ale tylko na chwilę. Za niebieskiego posągu wyszedł człowiek – pan z piłką w ręce.

- Witaj dziewczynko – przywitał się pan.

- Dzień dobry, kim jesteś? - spytałam.

      Człowiek z piłką przedstawił się jako Neymar – piłkarz, który ma dla mnie zagadkę. Piłka nożna .... pomyślałam, że na pewno nie dam rady – przecież jestem dziewczynką. Ale może mi się uda – muszę spróbować.

- Zagadka numer dwa – powiedział i biała tablica zaczęła się dymić, pojawiło się pytanie: Ilu piłkarzy jest w jednej drużynie?

- Trudne pytanie- powiedziałam.

     Ale zaczęłam sobie przypominać mecz, który oglądałam z tatą. Tata zawsze głośno komentuje mecze i wspominał coś o cudownej 11. Ale czy się nie mylę, sama nie jestem pewna .... moja odpowiedz brzmi...

- Piłkarzy jest 11- oznajmiłam.

- Dobrze, znakomicie - znasz się na piłce nożnej.

     Tablica zmieniła kolor na zielony, a pan Neymar zniknął. Ucieszyłam się i zobaczyłam chochlika Janusza. Tym razem odezwał się do mnie:

- Gratuluję, wręczę ci za tą dobrą odpowiedź kolejną część mapy .

Z mapą w ręku potarłam kryształ i przeniosłam się do szkoły.

wtorek, 10 listopada 2020

Rozdział IV (Oliwia Walczak)

     Było mi bardzo smutno, gdy usłyszałam, że nie mogę się dzielić magicznym kryształem z Parker. Poplotkowałyśmy chwilę, gdy zadzwonił mi telefon. To była mama, więc odebrałam. 

- Hej mamo – powiedziałam.

- Cześć córeczko, pora wracać do domu, bo nadchodzi burza – ostrzegła mama.

Zakończyłam rozmowę z mamą i pożegnałam się z przyjaciółką. 

    Pobiegłam jak najszybciej do domu, bo rzeczywiście nadciągały gęste chmury. Gdy biegłam, widziałam gołębia Stasia na gałęzi, ale spieszyłam się do domu i nie mogłam z nim porozmawiać o magicznym krysztale. Zdyszana weszłam do domu i przywitałam się z mamą.

- Zdążyłaś w ostatniej chwili - powiedziała mama.

- No ….. - odpowiedziałam zdyszana.

   Poszłam do swojego pokoju i ze zmęczenia rzuciłam się na łóżko. Nagle zauważałam, że za oknem na parapecie stoi gołąb Staś. Wpuściłam go do środka.

- Nie dokończyliśmy naszej rozmowy w parku – rzekł Staś.

- Masz rację – przytaknęłam.

- Otóż, dawno temu, pewna dziewczynka, tak samo jak t,y znalazła magiczny kryształ. Za jego pomocą wiele razy przenosiła się do magicznego świata. Niestety podczas jednej z przygód go zgubiła i została w magicznym świecie na zawsze. Dziewczynka bardzo tęskni za mamą, tatą i rodzeństwem. Aby ją sprowadzić do domu, musisz odnaleźć jej kryształ. Drogę do kryształu wskaże mapa, która składa się z trzech części - wyjaśnił Staś.

- Za każdym razem, kiedy odgadniesz zagadkę, otrzymasz fragment mapy – kontynuował Staś.

- Proszę Stasiu, powiedz mi, jak brzmi pierwsza zagadka – powiedziałam z ciekawością.

- Musisz odnaleźć w magicznym świecie kwiat, który zakwita w Halloween i kwitnie tylko przez 24 godziny. Wewnątrz kwiata znajdziesz fragment mapy. Rośnie on w Dyniowym Lesie. Masz niewiele czasu, bo zakwitnie dokładnie za 12 godzin.    

     Nie tracąc czasu, potarłam magiczny kamień i przeniosłam się do Magicznej Krainy. Aby mama nie zorientowała się, że nie ma mnie w pokoju, nagrałam się, jak mówię: „mamo nie przeszkadzaj, odrabiam lekcje”. I tak zaczęła się moja podróż.

     Na drodze w magicznym świecie ujrzałam małego chochlika o imieniu Janusz. Poprosiłam go o wskazanie drogi do Dyniowego Lasu, lecz on nic nie odpowiedział tylko wręczył mi mapę. Na mapie odnalazłam Dyniowy Las i ruszyłam w drogę. Na końcu drogi dostrzegłam 4 tablice. Na północy była Kraina Kwiatów, na południu Kraina Magii, na wschodzie Dolina Mandarynek, na zachodzie Kraina Wyobraźni. Według mapy Las Dyniowy znajdował się za Doliną Mandarynek, więc skierowałam na wschód. Dolina Mandarynek była niezwykła, wszystko było pomarańczowe - drzewa, trawa, domy, a nawet rzeka. Byłam głodna, więc zerwałam z drzewa mandarynkę i ją zjadłam, była bardzo soczysta. Kilka mandarynek wsadziłam też na zapas do torby. Bardzo mi się tu podobało, ale musiałam się spieszyć, bo czas mi uciekał. Do zakwitnięcia magicznego kwiatu zostało 5 godzin.

    Na końcu Doliny Mandarynek dotarłam do rzeki. Nie było mostu, a po drugiej stronie był Las Dyniowy. Niespodziewanie przede mną pojawiła się liana, dzięki której mogłam się dostać na drugi brzeg rzeki. Wystarczyło tylko się mocno jej chwycić i się rozbujać. I tak dotarłam do Dyniowego Lasu. Na wejściu do Lasu stała tablica, na której było napisane: „Uwaga, gdy rozkwita magiczny kwiat, dynie ożywają”. Spojrzałam w głąb lasu. W lesie było ciemno, a na ziemi rosło mnóstwo dyń, które miały wycięte oczy oraz zęby. W środku dyń świeciły się światła, które rozświetlały drogę. Las był mroczny i czułam strach, ale na szczęście szybko znalazłam magiczny kwiat, który w tym momencie zaczął rozkwitać. Więc szybko do niego podbiegłam, wzięłam część mapy i nagle zobaczyłam, że dynie zaczęły się poruszać. Chciałam uciekać, ale szybko sobie przypomniałam, że mam w torbie magiczny kamień, którego potarłam i przeniosłam się do mojego pokoju.