czwartek, 28 stycznia 2021

Rozdział XI (Emilia Brząkowska)

    W wieży spytałam się mamy:

- Jesteś pewna, że znajdziemy zaginioną dziewczynkę?

Mama odpowiedziała, że:

- Na pewno nam się uda, bo nie może być to trudne.

   Ale ja nie wierzyłam, zabrakło mi… wiary w siebie. Następnego dnia mama dowiedziała się że Parker mnie… nie lubi, bo nie rozmawiałam i nie spotykałam się z nią. Bardzo mi przykro.

- Luna możemy już iść? - spytała mama.

- Tak - odpowiedziałam wstając z łóżka i idąc do mamy.

Kiedy byłyśmy w ogromnej puszczy, zaczęły nas gonić wilki.

- Gołąb Stasiu nam o tym nie mówił! - krzyknęłam do mamy.

    Wilki nie dawały za wygraną, cały czas biegły za nami i nawet się nie męczyły, a my okropnie dyszałyśmy.

- Chyba je zgubiłyśmy - powiedziała mama, nie mogąc złapać tchu.

- Mam taką nadzieję – odparłam.

   Naglę usłyszałyśmy odległy śpiew, nie mogłyśmy nic zrozumieć. Postać wyszła zza drzew.

- Kim jesteś? - zapytała mama.

- Jestem królową tej puszczy! - odpowiedziała głośno.

- A na imię mam Gloria - cicho dodała, ale ja i mama zrozumiałyśmy, co mówiła.

- Miło nam - powiedziała mama.

Kiedy mama się do niej uśmiechnęła, ta schowała się za drzewem.

- Nie bój się – powiedziałam.

Po chwili Gloria wyszła z ukrycia.

- Nic mi nie zrobicie? - odparła Gloria, trzymając na rękach małego lisa.

- Nie, nie mamy złych zamiarów, chcemy tylko...

- Znaleźć zaginioną dziewczynkę? - spytała Gloria.

- Tak - odparła mama

- Aa… zabierzecie mnie ze sobą? - Gloria nieśmiało zapytała, ale wyglądała, jakby wiedziała, że się nie zgodzimy.

- Pewnie! - odparłam w duecie z mamą.

- Oh to wspaniale… Dziękuję!!!!. - wykrzyknęła Gloria z radością i ze strachem.

    Dalej szłyśmy we trzy: ja, Mama i Gloria czekałyśmy na nowe przygody, by odnaleźć zaginioną dziewczynkę.

niedziela, 24 stycznia 2021

Rozdział X (Michał Bieniok)

 - Jak tu się dostałaś, Soniu? – spytałam.

- Kiedy wychodziłam z domu do koleżanki Ali, nadleciał biały gołąb. Przemówił do mnie, okazało się, że nazywa się Stasiu i  dał mi zielony kryształ. Kiedy go dotknęłam, to przeteleportowało mnie tutaj.

Zobaczyłyśmy,  że kiedy zbliżmy do siebie kryształy, to świecą, a jak je złączyłyśmy, to połączyły się w jeden wielki, który wyświetlił nam mapę z zaznaczonym punktem. Nie bardzo wiedziałyśmy, co to za mapa i dokąd prowadzi. Wtedy podbiegł Star i przemówił:

- Odnaleźliście wszystkie fragmenty mapy do zaginionej dziewczynki. Teraz możecie wyruszać.

Nagle nadleciał gołąb Stasiu i powiedział:

- Gdy  dotkniecie jeszcze raz wszystkie trzy części kryształu, to przeniesiecie się do wieży, gdzie będziecie mogły odpocząć, posilić się i następnego dnia wyruszyć na poszukiwanie. 

Zaczęłyśmy dokładnie przyglądać się mapie. Okazało się, że aby dotrzeć na miejsce, trzeba przejść przez ogromną puszczę, głęboki wąwóz, dolinę wulkanów i dojść do wielkiego zamku.  

- Uważajcie, bo zamku pilnuje przeraźliwy, potężny, ziejący ogniem smok i nie pozwala nikomu zbliżyć się nawet na krok.

Spytałam, co ze szkołą, bo jutro mam sprawdzian z polskiego.

Gołąb Stasiu powiedział: 

- Nie ma o co się martwić, tutaj czas biegnie dużo wolniej i jeden dzień tutaj, to 10 minut w normalnym świecie.

- Komu w drogę, temu czas - powiedziała mama.

Dotknęłyśmy kryształu i nagle znalazłyśmy się w wieży.