Szczelina rozszerzała się coraz bardziej, jakby jaskinia.
- Idziemy tam? - zapytała mama.
- Nie wiem, trochę się boję – odpowiedziałam.
- Słyszysz, jakie dziwne dźwięki dochodzą z tej szczeliny? - zapytała
mama.
- Tak - odpowiedziałam ze strachem.
- Idziemy!!!! - zakomenderowała mama.
W szczelinie było ciemno i na dodatek
pełno pajęczyn. Niestety ani mama, ani też Luna nie przepadały za takimi
miejscami, świat robaków i pająków to nie było to, co w życiu lubią
najbardziej, wręcz przeciwnie – nie znosiły tego! Nawet Alex swoim zachowaniem
dał znać, że nie chce iść w ciemną, nieznaną otchłań. Pies lekko szczeknął na
widok stworzeń.
- Hahaha! - zaśmiała się złowieszczo tarantula.
- Ty wstrętna, obrzydliwa pajęczyco jak mogłaś!? - krzyknęłam.
- Mogłaś się tego po mnie spodziewać, przewidzieć, ale ty naiwna,
dobra duszyczko, zaufałaś mi całkowicie.... Hahahaha - odpowiedziała z
uśmiechem tarantula.
Dziewczyny dzielnie
pokonywały stare pajęczyny, Alex głośno szczekał, co powodowało, że wszystkie
stworzenia w szybkim tempie uciekały, jak najdalej od nich. Dzięki temu czuły
się bezpieczniej. W pewnym momencie zauważyły kryształ. Czym prędzej pobiegły
po niego. Tarantula zawróciła do swoich dziur, myśląc, że poszukiwacze już
stamtąd nie wyjdą.
- AAAAAA! - wystraszyła się mama.
- Co się dzieje- zapytałam szybko.
- Tam jest robal wielki jak ptak! Dwa razy większy od pieska, na pewno
się go nie przestraszy - odpowiedziała ze zrezygnowaniem w głosie mama.
- Idziemy dalej, nie mamy wyboru – powiedziałam.
- No dobrze - odpowiedziała
niepewnie mama.
- Poszukaj dużego kijka - zwróciła się do mnie.
- Dobrze- odpowiedziałam.
Zaczęłam się nerwowo
rozglądać, nagle zauważyłam, że już go tam nie ma.
- Mamo!!!! już go nie ma,
poszedł sobie! - krzyknęłam uradowana.
- AAAAAAAAAllleeeee on siedzi na mojej głowie! - z przerażeniem
pisnęła mama.
- O jaaaaa..... coooo robić!?????? - zapytałam.
Okazało się, że nic nie
musiały robić, tak po prostu nic. Ogromny i obrzydliwy ze starości robal nie
był zainteresowany ich towarzystwem. Myślał chyba, że włosy mamy nadają się na
gniazdo, w którym mógłby zamieszkać. Jednak szybko zrezygnował, zapach był mu
zupełnie obcy i nie kojarzył się z zapachem starej, zaśniedziałej jaskini.
Zeskoczył wprawnym ruchem i nie oglądając się za siebie, oddalił się w
przeciwną stronę.
Dziewczyny zabrały leżący na
ziemi kryształ i dokładnie w taki sam sposób jak weszły - opuściły szczelinę
skalną. Na zewnątrz czekał na nich gołąb Stasiu. Opowiedziały krótko, co się
wydarzyło. Stasiu dał im kolejne wskazówki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz