czwartek, 4 marca 2021

Rozdział XVI (Mikołaj Dehmel)

 Szczelina rozszerzała się coraz bardziej, jakby jaskinia.

- Idziemy tam? - zapytała mama.

- Nie wiem, trochę się boję – odpowiedziałam.

- Słyszysz, jakie dziwne dźwięki dochodzą z tej szczeliny? - zapytała mama.

- Tak - odpowiedziałam ze strachem.

- Idziemy!!!! - zakomenderowała mama.

   W szczelinie było ciemno i na dodatek pełno pajęczyn. Niestety ani mama, ani też Luna nie przepadały za takimi miejscami, świat robaków i pająków to nie było to, co w życiu lubią najbardziej, wręcz przeciwnie – nie znosiły tego! Nawet Alex swoim zachowaniem dał znać, że nie chce iść w ciemną, nieznaną otchłań. Pies lekko szczeknął na widok stworzeń.

- Hahaha! - zaśmiała się złowieszczo tarantula.

- Ty wstrętna, obrzydliwa pajęczyco jak mogłaś!? - krzyknęłam.

- Mogłaś się tego po mnie spodziewać, przewidzieć, ale ty naiwna, dobra duszyczko, zaufałaś mi całkowicie.... Hahahaha - odpowiedziała z uśmiechem tarantula.

   Dziewczyny dzielnie pokonywały stare pajęczyny, Alex głośno szczekał, co powodowało, że wszystkie stworzenia w szybkim tempie uciekały, jak najdalej od nich. Dzięki temu czuły się bezpieczniej. W pewnym momencie zauważyły kryształ. Czym prędzej pobiegły po niego. Tarantula zawróciła do swoich dziur, myśląc, że poszukiwacze już stamtąd nie wyjdą.

- AAAAAA! - wystraszyła się mama.

- Co się dzieje- zapytałam szybko.

- Tam jest robal wielki jak ptak! Dwa razy większy od pieska, na pewno się go nie przestraszy - odpowiedziała ze zrezygnowaniem w głosie mama.

- Idziemy dalej, nie mamy wyboru – powiedziałam.

- No dobrze -  odpowiedziała niepewnie mama.

- Poszukaj dużego kijka - zwróciła się do mnie.

- Dobrze- odpowiedziałam.

    Zaczęłam się nerwowo rozglądać, nagle zauważyłam, że już go tam nie ma.

- Mamo!!!!  już go nie ma, poszedł sobie! - krzyknęłam uradowana.

- AAAAAAAAAllleeeee on siedzi na mojej głowie! - z przerażeniem pisnęła mama.

- O jaaaaa..... coooo robić!?????? - zapytałam.

   Okazało się, że nic nie musiały robić, tak po prostu nic. Ogromny i obrzydliwy ze starości robal nie był zainteresowany ich towarzystwem. Myślał chyba, że włosy mamy nadają się na gniazdo, w którym mógłby zamieszkać. Jednak szybko zrezygnował, zapach był mu zupełnie obcy i nie kojarzył się z zapachem starej, zaśniedziałej jaskini. Zeskoczył wprawnym ruchem i nie oglądając się za siebie, oddalił się w przeciwną stronę.

    Dziewczyny zabrały leżący na ziemi kryształ i dokładnie w taki sam sposób jak weszły - opuściły szczelinę skalną. Na zewnątrz czekał na nich gołąb Stasiu. Opowiedziały krótko, co się wydarzyło. Stasiu dał im kolejne wskazówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz