Mama w milczeniu wysłuchała całej historii. Poszłyśmy do mojego pokoju i usiadłyśmy na łóżku. Sonia usnęła w swoim pokoju.
- Kochanie - powiedziała
mama – Dobrze, że mi o tym wszystkim opowiedziałaś. Muszę też ci coś powiedzieć.
- Słucham - powiedziałam
zainteresowana.
- Gdy byłam w twoim wieku,
też dostałam taki kryształ, ale niebieski. Dał mi go piękny, niebieski kot -
opowiedziała mama.
- Naprawdę?! – wykrzyknęłam.
- Gdy dostałam kryształ,
również przyleciał do mnie gołąb Stasiu, który mi opowiedział o zaginionej dziewczynce.
Niestety nie mogłam odnaleźć ostatniej części mapy, ponieważ ubiegła mnie
czarna tarantula. Zabrała mapę, a tobie teraz ukradła kryształ - opowiedziała
mama.
- Mamo, to teraz nigdy
nie znajdę tej dziewczynki! - krzyknęłam smutna.
- Mam pomysł! - zawołała
uśmiechnięta mama - Poczekaj tu na mnie.
Siedziałam, nie mogąc
uwierzyć w to wszystko. Czy to się dzieje naprawdę? Mama wróciła ze swoim
niebieskim kryształem.
- Popatrz – powiedziała -
Może uda ci się za jego pomocą.
- Dzięki mamo! –
wykrzyknęłam.
Potarłam kryształ, ale nic się nie stało.
Może się zestarzał? - pomyślałam. Potarłam drugi raz, ale nic.
- A może ,,do trzech razy
sztuka"- powiedziałam.
Potarłam trzeci raz, ale
nic się nie wydarzyło.
- Mamo, to nie działa -
powiedziałam zakłopotan.a
Nagle w oknie pojawił się gołąb Staś.
Powiedział, że kryształ reaguje tylko na dotyk właściciela.
-,Musicie się trzymać za
ręce - dodał
Chwyciłam mamę za rękę, a ona potarła
kryształ. W mgnieniu oka przeniosłyśmy się do Wioski Świątecznej. Wszystko było
pokryte śniegiem, a my stałyśmy na wysokiej platformie podtrzymywanej słupami z
lodu. Na środku wioski stała wielka choinka, pod którą były prezenty.
Nagle przygalopował do
nas źrebak. Był przesłodki. Wskazał kopytkami na dwa prezenty, a gdy je
odpakowałyśmy, odkryłyśmy: kurtki, buty, czapki, szaliki i rękawiczki.
Ubrałyśmy się i od razu było nam cieplej. Po kilku minutach poszłam z mamą do
lasu za wioską, a źrebak nam towarzyszył cały czas.
- Jak go nazwiemy?-
zapytałam mamy.
- Nie wiem. Ty coś wymyśl
– odpowiedziała.
- Może... Star! –
wykrzyknęłam.
- Pięknie! Pasuje mu –
odpowiedziała.
- No, może nie jest
żółty. Ale trudno! Jest biały.- odpowiedziałam stanowczo.
Idąc dalej leśną drogą, zobaczyłam
jezioro, a na śniegu prezent. Był podpisany Luna. Hmm... Ciekawie. W pudełku
były łyżwy. Mój rozmiar! Jeździłam na lodzie 30 minut. Nagle zobaczyłam Sonię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz