poniedziałek, 26 października 2020

Rozdział II (Jagoda Krotofil)

- Kochanie - powiedziała mama - Nie musisz mi się tłumaczyć. Też byłam w twoim wieku i też miałam tajemnice.

- Naprawdę? - zapytałam.

- Tak - powiedziała i wyszła z pokoju.

   Odetchnęłam z ulgą, że wyszłam z tego cało. Mama niczego się nie domyślała. Usiadłam do biurka i zaczęłam odrabiać pracę domową. Zajęło mi to prawie cały dzień, więc jak skończyłam, poszłam się umyć. Ubrałam moją piżamę jednorożca i poszłam spać. Gdy się obudziłam, podeszłam do lustra. Przetarłam oczy i oniemiałam. Zobaczyłam siebie ponownie w fioletowych włosach i policzkach. Zadałam sobie pytanie. Jak to się znowu stało i gdzie jest mój kryształ? Przeszukałam cały pokój, ale nigdzie go nie było. Przestraszyłam się, więc usiadłam i zaczęłam głęboko myśleć. Gdzie go mogłam zostawić? Chwila, może jest w koszu na pranie razem z moimi ubraniami. Gdy znalazłam kryształ w stercie brudnych ubrań, szybko go dotknęłam, by wrócić do swojego wyglądu. Mama szła w stronę pralni.

- Hej mamo - powiedziałam.

- Witaj kochanie, co ty tu robisz? - odpowiada mama.

- Przebieram się.

     Wyszłam z pralni uradowana, że znalazłam mój kryształ. Potem poszłam się umyć. Zjadłam śniadanie i wyruszyłam z domu na autobus. Na przystanku była Parker. Opowiedziałam jej, co przydarzyło mi się w parku i w domu.

     Zaczęła się głośno śmiać - ona mi nie uwierzyła. Chciałam już wyjąć kryształ z kieszeni i jej pokazać, lecz nagle nadjechał autobus. Zaraz potem wsiadłyśmy do niego i odjechałyśmy. W szkole poszłyśmy do klasy i usiadłyśmy do ławek. Na lekcji nie mogłam się skupić. Myślałam o krysztale. Nie mogłam się powstrzymać, dotknęłam go i już nie byłam w klasie tylko w zupełnie innym miejscu.

   Nie było tam Parker i moich znajomych. Wystraszyłam się. Nie wiedziałam, gdzie jestem. Przed sobą zobaczyłam oświetloną drogę i czarodziejską wiewiórkę, która zapraszała mnie w głąb drogi. A ja szłam i szłam jak zahipnotyzowana. Zobaczyłam magiczną, kolorową krainę pełną czarodziejskich koni. Podeszłam bliżej do jednego z nich. Był cały biały z piękną fioletową, falowaną grzywą i kryształowymi kopytami. Wsiadłam na niego i odjechałam. Pogalopowałam przez łąkę pełną kolorowych, dużych motyli i nieznanych mi ciekawych zwierząt. Po drodze spotkałam bawiące się dzieci unoszące się nad ziemią. Sprawiały wrażenie, jakby potrafiły latać.

     Po chwili ziemia pod nami zaczęła się oddalać, wtedy ja i mój czarodziejski koń wzbiliśmy się w powietrze. Byłam bardzo daleko od ziemi w chmurach z waty cukrowej i deszczu cukierków. Jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. W pewnej chwili kryształ wysunął mi się z kieszeni, ale w ostatniej chwili udało mi się go złapać. Zamknęłam oczy i nagle usłyszałam dzwonek na przerwę. Nie wiedziałam, co się stało. Parker zapytała:

-  Co z tobą? Jesteś jakaś blada.

   Wtedy zrozumiałam, że lekcja się skończyła, a ja wróciłam z tajemniczej krainy w odpowiednim czasie….

 

1 komentarz: