Hejka. Mam na imię Luna i mam 14 lat. Niedawno odkryłam ☀coś niesamowitego, ale to opowiem za chwilę. Zaczęło się tak: po szkole razem z Parker 👭 jak zwykle poszłyśmy do parku 🌳 🌲 🌹pogadać. Nagle przyjaciółce zadzwonił telefon i okazało się, że to jej mama. Parker, gdy skończyła rozmowę, powiedziała, że już jest 13:10 i musi iść do domu.
- To widzimy się jutro, pa - zakończyła spotkanie Parker.
- Pa - odpowiedziałam.
Było mi trochę przykro, że przyjaciółka musi iść do domu. Nie pozostało mi więc nic innego, jak tylko też iść do domu. Kiedy wstałam z ławki, zobaczyłam wiewiórkę, ale nie zwykłą, bo magiczną. Podeszłam do niej, a ona dała mi jakiś fioletowy kryształ.
- Ja nie mogę! - wykrzyknęłam - Magiczna wiewiórka i to taka z kryształem na blogu, to będzie hit.
Sięgnęłam po telefon, żeby zrobić jej zdjęcie, ale gdy wzięłam telefon do ręki, wiewiórka uciekła. A to mały szkodnik! Daje mi kryształ, a jak chcę zrobić jej zdjęcie, ona ucieka. Co za gryzoń. Wzięłam klejnot do ręki i.... i nagle oczy mi zabłysły, włosy z czarnego zmieniły kolor na fioletowy, a na policzkach pojawiły się dwa fioletowe kryształki.
Nie wiedziałam co zrobić. Co powie mama? Zabije mnie za to. Jak się jej wytłumaczę? Te fioletowe włosy, kryształki na policzkach i świecące oczy. Mama sobie pomyśli, że chora jestem czy coś albo że zwariowałam. No cóż muszę iść do domu na obiad. Dotknęłam kryształ i...! Z powrotem byłam normalna. Niesłychane, jak dotknę kryształ, zamieniam się w czarodziejkę, a jak znowu go dotknę, to z powrotem jestem sobą. Muszę powiedzieć o tym Parker. Tyle myśli tłukło mi się po głowie.
Poszłam do domu na obiad i mama nic nie podejrzewała. Mam szczęście, jakby mama się o tym dowiedziała... co mam. Nagle mama weszła do pokoju i usłyszała, co do siebie mówiłam.
- Jak mi to wytłumaczysz? - zapytała mama.
- Bo chodzi o to, że razem z Parker mamy tajemnicę, o której nikt nie może wiedzieć - wymyśliłam coś na szybko, żeby się wytłumaczyć.
Świetny początek! Brawo Zosiu!
OdpowiedzUsuń