wtorek, 9 lutego 2021

Rozdział XII (Michał Cierpiński)

  Jakiś czas później doszłyśmy do głębokiego wąwozu i spotkałyśmy śpiącego golema (ogromną postać z gliny i skał).

- Lepiej bądźmy cicho -powiedziała Gloria.
- Co to właściwie jest? - odparłam.
-  Strażnik tego wąwozu. Podobno nikt go nie umiał ominąć i kończył na dnie tego głębokiego kanionu jako jego zdobycz - powiedziała nam w skrócie królowa.
- I co teraz? - zapytała mama.

     Po długim rozglądaniu się zobaczyłam w oddali stary most na linach, więc pokazałam go reszcie. Razem ustaliłyśmy, że spróbujemy przedostać się nim na drugą stronę wąwozu. Gdy doszłyśmy na miejsce, okazało się że most jest w gorszym stanie niż wyglądał z oddali. Deski były spróchniałe i groziły złamaniem. Musiałyśmy przejść przez niego pojedynczo. Udało mi się przedostać na drugą stronę, mamie też, jednakże w połowie drogi zarwała się jedna z desek. Mama krzyknęła ze strachu, ale na szczęście zdążyła chwycić linę. Resztę drogi przebyła bez problemu. Gdy królowa zaczęła przechodzić przez most, golem zaatakował. Pewnie obudził się, gdy mama krzyknęła. Byłyśmy tak zajęte, że nie zauważyłyśmy go. Golem chwycił królową i porwał ją do swojego gniazda. W tym samym momencie przyleciał do nas gołąb Stasiu i powiedział:
- Jest jeden sposób, aby uratować królową.
- Jaki? - zapytałam w pośpiechu.
- Musicie iść do zaczarowanego lasu, gdzie w głębi została ukryta harfa. Jej melodia ponownie uśpi golema, lecz musicie się spieszyć, bo macie tylko godzinę zanim pożre swą zdobycz - odrzekł Stasiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz